Vedado Blog o życiu na Kubie
Blog

ULICE HAWANY

Wybieram się dzisiaj na spacer po mieście. Wokół obserwuję Kubańczyków, którzy oddają się swoim codziennym zajęciom. Ulice Hawany rozbrzmiewają hałasem młotów pneumatycznych, pił silnikowych, stukaniem młotów, łoskotem nietłumionych silników ciężarówek i jeszcze głośniejszych motocykli. Fruwający sprzedawcy zachwalają swój towar radosnym pokrzykiwaniem, a koła ich wózków z łoskotem podskakują na każdej nierówności ulicy.

Domino

Ulice Hawany domino

Co krok natrafiam na grupy mężczyzn grających w domino bezpośrednio na ulicy.  Do gry wystarcza chwiejący się blat imitujący stolik i cztery zbite z kawałków drewna koślawe mini krzesełka. Czterech mężczyzn oddaje się z wielką pasją i zaangażowaniem rzucaniem kostek domino, inni panowie kibicują zawzięcie swoim faworytom.

Ni z gruszki ni z pietruszki ciemnoskóry gracz z mocno zarysowanymi bicepsami wali z impetem pięścią w zdezelowany stolik. Inny niezwykle podekscytowany mężczyzna w białym podkoszulku podnosi głos na tyle, że pozostali gracze i kibice czują się sprowokowani do wzięcia udziału w głośnej dyskusji. Klika kostek domino spada na chodnik. Okolica rozbrzmiewa najgorszymi groźbami i obelgami. Wydaje się, że za chwilę dojdzie do rękoczynów.

Jak za pomocą czarodziejskiej różdżki w ręce jednego z awanturników pojawia się butelka rumu, klasyczny trzyletni Havana Club. Butelka robi rundkę wokół stolika. Atmosfera rozluźnia się. Ktoś wybucha śmiechem. Postawny Mulat z dredami wali przyjacielsko po plecach swojego jasnoskórego kompana po sąsiedzku. Po krótkiej przerwie gra w domino może być kontynuowana, aż do następnego wybuchu skumulowanych emocji.

Bicitaxi

bicitaxi ulice Hawany

Podczas spaceru mijają mnie niezliczone taksówki rowerowe tzw. bicitaxi. W miastach europejskich taki rodzaj taksówki jest wykorzystywany zazwyczaj do przemieszczania turystów. W Hawanie natomiast bicitaxi jest zwykłym środkiem transportu po wąskich ulicach w centrum miasta.

Oprócz pasażerów przewożone są wszelkiego rodzaju towary, materiały budowlane, zgrzewki napojów zakupione w sklepach dewizowych, sprzęt elektroniczny itp. Mówię z własnego doświadczenia, bo miałam już okazję przejażdżki rykszą rowerową z telewizorem na kolanach i ciężkimi kartonami płytek łazienkowych pod nogami.

 

Bicitaxi nie jest pojazdem zakupionym w sklepie motoryzacyjnym. To zaskakujący wehikuł własnej produkcji zespawany z różnych części rowerowych i samochodowych. Większość kierowców umila sobie dzień pracy głośną muzyką regeaton dudniącą z głośników wbudowanych tuż pod prowizorycznym daszkiem przeciwdeszczowym. 

Cocotaxi

Cocotaxi ulice Hawany

Ulice Hawany zaskakują ciekawymi pojazdami. Moją uwagę zwraca żółta, okrągła kabina z włókna szklanego na kółkach napędzana motorem spalinowym. Cocotaxi wygląda jak zabawka dla dzieci, jest jednak w centrum Hawany środkiem transportu dla dorosłych.

Mijają mnie także niewielkie elektryczne samochodziki z zadaszoną platformą dla sześciu pasażerów, większość z nich prowadzone przez kobiety. Przy ostatniej, niezwykle przyjemnej przejażdżce tym pojazdem wdałam się w rozmowę z panią kierowcą. Poinformowała mnie, że samochodziki zostały sprowadzone z Chin w ramach ekologicznego projektu rządowego, który poza celem ograniczenia spalin w mieście, miał także ambicję stworzenie nowych miejsc prac dla płci pięknej.

ulice Hawany oldtimer
ulice Hawany oldtimer
ulice Hawany oldtimer

Oldtimery

Ulice Hawany nie są dzisiaj przepełnione, a ruch samochodowy wydaje się być bardzo umiarkowany. Mogę więc w spokoju nacieszyć się widokiem kultowych amerykańskich krążowników w dzikich kolorach. W Hawanie służą one nie tylko do organizacji przejażdżek dla turystów, ale przede wszystkim stanowią środek lokomocji dla mieszkańców miasta. Powszechny widok olditmerów na ulicach nie jest chwytem marketingowym portali podróżniczych, lecz to zwykły obraz kubańskiej rzeczywistości.

 

Przez ponad 50 lat jedyne samochody jakie Kubańczycy mogli legalnie posiadać, to te stworzone i zakupione przed rokiem 1959. Handel nowymi samochodami został zalegalizowany dopiero w roku 2011. Do chwili obecnej ceny nowych pojazdów są wręcz utopijne i wielokrotnie przewyższają ceny samochodów w Europie. Nie dziwi więc, że zainteresowanie ich kupnem nie przyprawia importerów o zawrót głowy. Amerykańskie oldimery są na Kubie nadal wszechobecne, a sama Hawana wydaje się być ogromnym muzeum zabytkowych pojazdów. Niektóre z nich są wspaniale odrestaurowane, inne tylko prowizorycznie załatane, wszystkie jednak mają wspólną dekadencką przeszłość.

 

Oczami wyobraźni widzę Hawanę w czasie swojej świetności, jako niekoronowaną królową Karibów i centrum nielimitowanej rozrywki dla bogatych. Wiele amerykańskich sław przywoziło wtedy na wyspę swoje limuzyny. Nie brakowało też zamożnych Kubańczyków, którzy sprowadzali z USA najbardziej eleganckie egzemplarze. Po rewolucji właściciele tych luksusowych samochodów opuścili wyspę, a rząd pozostawił pojazdy do dyspozycji ludu.

 

Do dziś lud troszczy się o te wspaniałe zabytki. Z determinacją, kreatywnością i cudotwórczymi umiejętnościami utrzymają je na chodzie. Ich wartość kolekcjonerska jest jednak znikoma. Przekonuję się o tym dzisiaj obserwując ulicznego majsterkowicza przy reperowaniu jego cudu motoryzacyjnego. Pod osłoną karoserii starej amerykańskiej limuzyny wmontowano silnik Hyundaia, hamulce z Renault i skrzyni biegów z Toyoty. Drobniejsze części pochodzą z radzieckiej produkcji.

Fiat 125p

Fiat 125 p ulice Hawany

Na ulicy mija mnie wiele Moskwiczów, Ład i Wołg. To spadek z lat 60tych i 70tych, okresu intensywnej współpracy pomiędzy Kubą i byłym ZSRR. Nie brakuje też polskich Fiatów 125p, które obecnie na rynku wtórnym osiągają zawrotne ceny około 15 tysięcy dolarów (!).

Niestety na Kubie nie mogę zakupić żadnego pojazdu zmotoryzowanego, ani zabytkowej limuzyny, ani malucha, ani nawet motoru czy prostego skutera. Jest to obcokrajowcom po prostu prawnie zabronione. Poza tym wątpię, czy na taki zakup wystarczyłoby mi drobnych. Szukam więc w tej chwili ofert rowerów, bo to jedyny pojazd, przy zakupie którego rząd kubański nie widzi problemów z powodu mojego pochodzenia.

Ulice Hawany

Hawana ulice Hawany

Kontynuuję mój spacer po mieście i nie mogę wyjść z zachwytu obserwując zabudowę ulic w centrum Hawany. Na pierwszy rzut oka to miasto ruina, ale warto spojrzeć dokładniej, by odkryć piękno minionych epok z czasu kiedy Hawana szczyciła się tytułem stolicy dekadencji obu Ameryk. Spacer po mieście to dla mnie jak wizyta w ogromnie interesującym, żywym muzeum.  Ulice Hawany prezentują lepiej lub gorzej zakonserwowaną rzeczywistość zeszłych stuleci bez nowoczesnych retuszy.

Zazwyczaj dwukondygnacyjne kamienice ciągną się rzędem ciasno jedna koło drugiej wzdłuż wąskich ulic. Mimo widocznych śladów rozpadu zachwyca mnie kolonialna architektura w centrum miasta, przepiękne kolorowe witraże, fantazyjne kraty zabezpieczające okna, bogato rzeźbione obramienia dzwi, ceramiczne płytki na manierę hiszpańską pokrywające duże fragmenty fasad budynków czy metalowe ozdobne balustrady balkonów.

 

Większość drzwi stoi tutaj otworem, więc z ciekawością zaglądam do środka domów. Podziwiam strome, marmurowe schody, eleganckie, metalowe poręcze, korynckie kolumny podtrzymujące wysokie stropy i drewniane, pięknie rzeźbione panele na suficie. Jestem oszołomiona tymi wszystkim szczegółami i jednocześnie zaszokowana stopniem ich degradacji.

malecón

Malecón ulice Hawany

Moim ulubionym miejscem w Hawanie jest Malecón, nadmorska promenada wijąca się łagodnym łukiem od historycznego centrum miasta. To tradycyjne miejsce spotkań Hawańczyków.

 

Spędziłam na promenadzie już wiele cudownych wieczorów zajadając się prażonymi orzeszkami z domowej produkcji i popijając lodowatym piwem lub rumem z kartoniku z mobilnych lodówek ulicznych sprzedawców. Zawsze pojawia się tu ktoś z gitarą przepełniając powietrze uwodzielskimi rytmami. Amatorzy elektronicznych dźwięków dumnie prezentują moc swoich ogromnych podświetlanych głośników na kółkach.

Ulice Hawany co krok mnie zaskakują. Żeby ominąć spore gruzowisko muszę przejść z zabarykowanego chodnika na ulicę. Jeszcze kilka dni temu stała tu mocno zrujnowana kamienica, po której dzisiaj pozostały tylko zgliszcza. Budynek runął dość niespodziewanie, jak wiele innych w Hawanie.

 

Szczególnie na zabudowaniu promenady można obserwować destrukcyjne działanie słonej wody. Podczas niepogody fale morskie w wielometrowych kaskadach zalewają ulicę, a fasady pobliskich budynków poddają się ich niszczycielskiej sile. Walka ze zniszczeniami to syzyfowa praca.

 

Przy promenadzie obserwuję  ciąg ładnie wyremontowanych lub nowo wybudowanych domów, przeplatających się z ruinami starych kamienic. Ile z tych ruin uda się uratować zanim zamienią się w proch podczas następnego huraganu?

ulice Hawany dlaczego warto odwiedzić Kubę

Serdecznie zapraszam również do lektury artykułu w zakładce 10 najbardziej znanych ulic Hawany.

Poza tym znajdziesz wiele interesujących informacji na temat Kuby w zakładce Ciekawostki.

Porad praktycznych przed podróżą na Kubę szukaj natomiast w zakładce Poradnik.  

5 komentarzy

  • Tomasz Michałowski

    Prawdziwy z Ciebie talent i mistrz pióra z ogromną łatwością przekładasz myśli na słowa… trzymaj tak dalej, dbaj i pięlęgnuj swego bloga… Skąd czerpiesz tak ciekawe inspiracje ?

    • Karina

      Dziękuję serdecznie za ten miły komentarz. Kuba daje inspirację, chociaż przełożyć na papier wszelkie emocje, których dostarcza ten kraj, wydaje się być niemożliwe. Pozdrawiam z Hawany!

  • Mlody

    Brawo tak trzymać. Widać, że dbasz o merytoryczne wpisy na Twoim blogu, Dzięki i zapraszam do siebie…